,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
J.R. Ward Ï The Story of Son ~ 1 ~ J.R. Ward Ï The Story of Son Dla mojej rodziny, Z krwi i wyboru, Z całą miłością. 1111 Claire Stroughton nie patrząc nawet na to, co robi, wyciągnęła dłoń i zacisnęła ją na swoim podróŜnym kubku. Cały czas myślami była przy interesach. Nienawidzę, kiedy to robisz. Claire spojrzała przez długość biura na swoją asystentkę. Co robię? To twoje odruchowe wyczuwanie kubka z kawą. Mnie i mój kubek łączy bardzo bliska więź. Martha poruszyła gładkie soczewki na nosie. Więc dobrze, Ŝe ma pokrywkę. Spóźnisz się na spotkanie ustalone na piątą, jeśli zaraz nie wyjdziesz. Claire wstała i włoŜyła kurtkę. Ile mam czasu? Dwie godziny dwadzieścia dziewięć minut. Jazda do Caldwell to minimum dwie godziny w tym wypadku. Twój samochód czeka na dole. Twoja telekonferencja z Londynem jest umówiona na szesnastą… za piętnaście minut od teraz. Mam coś uporządkować przed długim weekendem? Sprawdziłam poprawione dokumenty dla Technitronu i nie jestem zadowolona – Claire przeszła obok stosu dokumentów, tak wysokiego, Ŝe mógłby być stosowany, jako próg. – Zanieś to teraz do 50 Wall. Potrzebuję spotkania z przeciwną stroną we wtorek o siódmej. Niech przyjdą do nas. Jestem ci coś winna zanim wyjdę? Nie, ale moŜesz mi coś powiedzieć. Co za rodzaj sadystycznego nudziarza umawia się na spotkanie ze swoim prawnikiem o piątej w piątek przed Świętem Pracy? Klient ma zawsze rację. A sadystką jest tylko w oczach uciśnionego – Claire zapakowała dokumenty sprawy i złapała swoją torebkę marki Burkin. Gdy rozejrzała się po biurze, starała się myśleć o pracy, jaką planowała wykonać w weekend. – O czym zapomniałam? Tabletki. Prawda – uŜyła tego, co zostało w kubku by połknąć przepisane tabletki, dzięki którym pracowała przez ostatnie dziesięć dni. Gdy ~ 2 ~ J.R. Ward Ï The Story of Son wyrzuciła pomarańczową buteleczkę do kosza, zrozumiała, Ŝe od niedzieli nie ma kataru ani kaszlu. Ewidentnie towar działał. Cholerne samoloty. Baseny zarazków ze skrzydłami. Odprowadź mnie – dziewczyna wydała parę poleceń w czasie marszu do windy, co chwilę machając do kogoś z ponad dwóch setek adwokatów i ich wsparcia, którzy pracowali w „Williams, Nance & Stroughton”. Martha nadąŜała za nią, pomimo obciąŜenia papierami, ale to właśnie było wspaniałe w asystentce. Choćby niewiadomo, co, i ile musiałaby w danym momencie papierzysk dźwigać, zawsze była tak gdzie ją potrzebowała szefowa. Przy windach, Claire nacisnęła przycisk. Okey, myślę, Ŝe to wszystko. Miłego weekendu. Nawzajem. Spróbuj zrobić sobie przerwę, co? Claire weszła do windy wyłoŜonej mahoniowymi panelami. Nie mogę. We wtorek mamy Technitron. Spędzę tutaj większość weekend. Cztery minuty później siedziała w mercedesie, przedzierając się przez ruch na Manhattanie, próbując wyjechać z miasta. Jedenaście minut później była w Londynie. Telekonferencja trwała pięćdziesiąt trzy minuty i dobrą rzeczą było, Ŝe w zasadzie była na parkingu, bo wirtualne spotkania nie poszło dobrze. Co było całkiem normalne. Fuzje i przejęcia aktywów firm w postaci wielu milionów dolarów, nigdy nie były łatwe. Nie były teŜ dla ludzi o słabych nerwach. Naukę tą odebrała od swojego ojca. Jednak zakończenie konferencji przywitała z ulgą. Caldwell w stanie Nowy Jork, leŜało tylko jakieś sto mil od śródmieścia, ale Martha miała rację. DuŜy ruch to prawdziwa dziwka. Najwidoczniej wszyscy urlopowicze próbowali wyjechać z DuŜego Jabłka 1 tą samą drogą, co Claire. Normalnie nie traciłaby czasu na wizytę w domu klienta, ale pani Leeds była wyjątkiem z wielu powodów i nie była kobietą, która mogła łatwo przyjść do biura. Ile miała? Dziewięćdziesiąt jeden lat? Jezu, moŜe nawet była starsza. Ojciec Claire był prawnikiem tej kobiety od zawsze aŜ do śmierci, dwa lata temu. Dziewczyna odziedziczyła panią Leeds wraz z akcjami firmy. Gdy zajęła miejsce partnera, stała się pierwszą kobietą w historii „Williams, Nance & Stroughton” w sali konferencyjnej, ale zasłuŜyła na to, niewaŜne, co Walter Stroughton będzie mówił. Była fantastycznym prawnikiem od M&A. 1 Określenie używane w stosunku do Nowego Jorku ~ 3 ~ J.R. Ward Ï The Story of Son Pani Leeds była jej jedynym klientem w powiernictwie i nieruchomościach, w tym samym, co dla ojca Claire. Wartość starszej kobiety była bliska dwóm milionom dolarów, dzięki jej rodzinnym interesom w wielu firmach, a wszystko było reprezentowane przez WN&S. Te holdingi były sercem związku. Pani Leeds wierzyła w trzymanie się tego, co się zna i jej rodzina była z firmą od jej powstania w 1911 roku. Więcej nie trzeba było. Gwiazda rocka M&A robi T&E dla NHC. Albo po ludzku: specjalista od fuzji i przejęć pracuje przy powiernictwie i nieruchomościach dla kandydatki do domu opieki. Wierzcie lub nie, interakcja algebry sumuje się. Powiernictwo i nieruchomości były całkiem proste po zaznajomieniu się z nimi i pani Leeds była niekłopotliwym klientem w porównaniu do większości klientów korporacyjnych Claire. Kobieta była równieŜ dobra w biznesie, gdy tego chciała. Zajmowała się przeglądami w ten sam sposób jak niektórzy ludzie ogrodami, a biorąc jeszcze pod uwagę, Ŝe łaciła 650 dolarów za godzinę, za konsultację z Claire rachunek się sumował. Pani Leeds stale przenosiła charytatywne części swojego majątku, uprawiała tę sekcję, przycinała i sadziła filantropię, jak tylko zmieniła zdanie. Gdy dwie zmiany temu dziewczyna odebrała telefon, pani Leeds poprosiła o osobiste spotkanie, nie było powodu by nie udać się tam i nie złoŜyć szybkiej wizyty. Oby była szybka. Dziewczyna była wcześniej w posiadłości Leeds raz, Ŝeby się przedstawić po śmierci ojca. Spotkanie poszło dobrze. Pani Leeds ewidentnie musiała widzieć zdjęcia Claire u jej ojca i zaaprobowała jej „dobre maniery”. Co było Ŝartem. W świecie prawniczki bardzo prawdziwe było porzekadło, Ŝe to szata zdobi człowieka, dlatego teŜ jej garderoba pełna była konserwatywnych garniturów ze spódnicami do kolan. Miała głowę do interesów, jak jej ojciec i jego agresywne zacięcie. MoŜe i wyglądać jak dama, ale w środku była ostra i bezkompromisowa. Większość ludzi odkrywała jej prawdziwą naturę po około dwóch minutach od spotkania i to nie dlatego, Ŝe była brunetką. Ale to dobrze, Ŝe pani Leeds dała się oszukać. Była ze starej szkoły, a więc… z pokolenia, gdzie właściwie kobiety nie działały w ogóle, a tym bardziej jako potęŜni adwokaci na Manhattanie. Szczerze mówiąc, Claire zaskoczyła panią Leeds nie przyjeŜdŜając z którymś wspólników, ale zwykle cięŜko przychodziło młodej kobiecie dogadać się z nimi. Do tej ~ 4 ~ J.R. Ward Ï The Story of Son pory zapłaciła tylko czkawką po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz, kiedy kobieta pytała, czy Claire jest męŜatką. Nie była męŜatką. Nigdy nie była, nie interesowało jej to, nie dzięki. Ostatnim, czego potrzebowała był męŜczyzna narzekający na to, jak długo zostaje w firmie, jak cięŜko pracuje, gdzie będą mieszkać czy co będzie na kolację. Eliza Leeds, w kaŜdym razie, najwyraźniej podchodziła do tego na zasadzie definiujeciętenktórysiedziobok ciebiewspodniach. Więc dziewczyna wyjaśniła, Ŝe nie, nie ma męŜa. Starsza kobieta szybko przerzuciła się na kwestię chłopaka. Odpowiedź była taka sama. Dziewczyna nie miała ani nie chciała mieć Ŝadnego z nich, ani nawet zwierząt. Nastała długa cisza. Potem staruszka uśmiechnęła się, komentując „jak to rzeczy się zmieniają” i opuściła tę kwestię. Przynajmniej na moment. Za kaŜdym razem, gdy dzwoniła, dopytywała czy młoda kobieta znalazła juŜ miłego męŜczyznę. Co nie było złe. Inne pokolenia. Ale starsza dama przyjmowała zaprzeczenie z wdziękiem… moŜe dlatego, Ŝe sama nigdy nie wyszła za mąŜ. MoŜe miała jakąś niespełnioną Ŝyłkę do romansów, albo coś. Jeśli Claire miała być szczera, całe te związki nudziły ją. Nie, nie nienawidziła męŜczyzn. Nie, małŜeństwo rodziców nie miał dysfunkcji. Była bystra, kochała swoją pracę i podobało jej się własne Ŝycie. Ciepły dom i sprawy sercowe zostały stworzona dla innych ludzi. Podziwiała kobiety, które zostawały Ŝonami i matkami, ale nie zazdrościła im opieki nad domem. Nie cierpiała w czasie świąt z powodu samotności. Nie potrzebowała gry w piłkę noŜną, rysunków na lodówce lub ręcznie robionych prezentów, by czuć się spełnioną. A Walentynki i Dzień Matki były dla niej tylko dwoma kolejnymi kartkami w kalendarzu. Tym, co kochała były bitwy w sali konferencyjnej. Negocjacje. Skomplikowane tajniki prawa. Energetyzująca odpowiedzialność reprezentowania interesów dziesięciomiliardowych korporacji… Wszystko to sprawiało, Ŝe czuła się na miejscu i zaczynając trzydziesty rok Ŝycia, była bardzo zadowolona ze swojej egzystencji. Jedynym jej problemem byli ludzie, którzy nie rozumieli takich kobiet jak ona. To taki podwójny standard. MęŜczyźni mogli spędzić Ŝycie w pracy i nie stawali się antyspołecznymi starymi pannami. Dlaczego kobieta tak nie mogła? Gdy minęła most Caldwell, była gotowa odbyć spotkanie, wrócić do swojego apartamentu na Park Avenue i zacząć się przygotowywać do wtorkowego zebrania Technitronu. Cholera, moŜe będzie miała dość czasu, by jeszcze wrócić dziś do biura. ~ 5 ~ [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Wątki
|