,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
J.R.R. TOLKIEN
Niedokończone opowieści Tom II
(Przełożył Radosław Kot) NOTKI O UTWORACH
I. Opis wyspy Numenor Chociaż jest to opis raczej niż opowieść, zdecydowałem się włączyć wybrane fragmenty tekstu ojca, szczególnie że są to wycinki tyczące ukształtowania Numenoru, współbrzmiące z opowieścią o „Aldarionie i Erendis”. Opis ten istniał z całą pewnością już w roku 1965 i prawdopodobnie powstał niewiele wcześniej. Mapkę przerysowałem z małego, pospiesznie wykonanego szkicu, wedle wszelkich znaków jedynego przedstawienia Numenoru, kiedykolwiek sporządzonego przez ojca. Zamieściłem na mapce tylko te nazwy i oznaczenia, które znalazłem na oryginale. Dodatkowo była tam jeszcze ukazana przystań nad Zatoką Andunie, nieco na zachód od samego miasta. Jej nazwa, nader trudna do odczytania, niemal na pewno brzmi: Almaida. Z tego, co wiem, nie pojawia się ona nigdzie indziej. II. Aldarion i Erendis Opowieść ta była najmniej dopracowaną spośród wszystkich pomieszczonych w tym zbiorze i wymagała miejscami tak daleko idących interwencji redakcyjnych, że aż wahałem się, czy włączenie jej do książki jest celowe. Jest to jednak tekst nader interesujący, jedyny zachowany (w odróżnieniu od kronik i roczników) z całej długiej historii Numenoru, wieków poprzedzających zagładę wyspy, zrelacjonowaną w Akallabeth. Jest to także tekst o tematyce niespotykanej zgoła w twórczości ojca, tak zatem zdecydowałem ostatecznie, że błędem byłoby wykluczenie tej historii spośród Niedokończonych opowieści. Konieczność wspomnianych interwencji dyktował fakt, że przy tworzeniu opowieści mój ojciec posługiwał się zwykle konspektami, szczególną uwagę zwracając na datowanie poszczególnych wydarzeń, tak zatem owe konspekty przypominały nieco kroniki. W tym konkretnym przypadku podobnych „drabinek” było co najmniej pięć, różniły się przy tym stopniem rozwinięcia rozmaitych wątków, nierzadko też przeczyły jedna drugiej, tak w sprawach ogólnych, jak i w szczegółach. Niezmienną jednak cechą jest to, że wszystkie owe szkice zawierają fragmenty narracji (w tym i dialogów). Piąty i ostatni szkic opowieści o Aldarionie i Erendis został w ten sposób tak znacznie rozbudowany, że liczy aż około sześćdziesięciu stron rękopisu. Jednakże przechodzenie od nader skrótowego, analitycznego wywodu (pisanego w czasie teraźniejszym) do opowieści następowało stopniowo, w miarę postępu prac nad zarysem historii. Początkowe partie musiałem wręcz przerobić, aby uzyskać w miarę jednorodną stylistycznie całość. Zmiany dotyczyły wyłącznie sposobu formułowania zdań, a nie ich sensu, niczego też do pierwotnego przekazu nie dodawałem. Najpóźniejszy ze szkiców, będący podstawą mojej pracy, nosił tytuł „Cień Cienia”: opowieść o żonie marynarza oraz historia Królowej-pasterki. Rękopis ten urywa się nagle i nie potrafię wyjaśnić, czemu ojciec zaniechał nad nim pracy. Doprowadzony do tego samego miejsca maszynopis tekstu został ukończony w roku 1965, ale istnieją jeszcze dwie dopisane strony, według mnie teksty te powstały później od wszystkich innych materiałów. Bez wątpienia zawierają one początek ostatecznej wersji całej historii, zatytułowanej „Indis i Kiryamo”. Żona marynarza. Jest to opowieść z pradawnego Numenoru, zdająca sprawę z pierwszych pogłosek o nadejściu Cienia. Wykorzystałem ją jako otwarcie rozdziału o Aldarionie i Erendis (gdzie szkice szczególnie skąpiły danych). Pod koniec przytoczonej legendy podaję wszystkie, nieliczne wszakże, wskazówki tyczące zamierzonego dalszego ciągu. III. Dynastia Elrosa: królowie Numenoru Chociaż tekst ten ma formę typowej kroniki dynastycznej, włączyłem go jako dokument istotny dla historii Drugiej Ery, szczególnie że w niniejszej książce znalazła się znaczna część istniejących materiałów tyczących tego właśnie okresu. Oryginał sporządzony został maczkiem, poprawiane zaś wielokrotnie daty dotyczące życia i panowania Królów i Królowych Numenoru nie zawsze są dziś czytelne. Starałem się niemniej uwzględniać ostatnie ich wersje. Znajdujemy tu parę chronologicznych łamigłówek, jednakże spis pozwala również na sprostowanie kilku ewidentnych błędów występujących w Dodatkach do Władcy Pierścieni. Genealogia wcześniejszych pokoleń w linii Elrosa zaczerpnięta została z kilku ściśle powiązanych ze sobą rodowodów datowanych podobnie jak dysputa o prawach sukcesji w Numenorze. Imiona pomniejszych postaci występują tu wprawdzie lekko odmienione (jak Vardilme i Vardilye, Yavien i Yavie), jednak formy podane przeze mnie skłonny jestem uważać za późniejsze. IV. Historia Galadrieli i Keleborna Rozdział ten różni się od innych (pomijając te pomieszczone w Części Czwartej), nie zawiera bowiem jednego tekstu, a raczej rozprawę złożoną z cytatów. Wynika to z postaci dostępnych materiałów; jak staje się to jasne w trakcie lektury, dzieje Galadrieli i Keleborna mogą zostać przedstawione jedynie jako historia kolejnych, zmieniających się koncepcji tej opowieści. „Niedokończoność” nie jest w tym przypadku cechą jednego tylko fragmentu, ale całości. Ograniczyłem się wyłącznie do prezentacji nie publikowanych pism tyczących zagadnienia, zaniechawszy jakichkolwiek rozważań na istotniejsze, u podstaw sprawy leżące tematy. W przeciwnym bowiem razie należałoby zająć się związkami pomiędzy Valarami i Elfami począwszy od (opisanej w Silmarillionie) decyzji, by wezwać Eldarów do Valinoru, jak i innymi zagadnieniami, którym mój ojciec poświęcił wiele pism, wychodzących jednak poza ramy tematyczne niniejszej książki. Historia Galadrieli i Keleborna jest tak silnie spleciona z pozostałymi legendami i opowieściami - o Lothlorien i Leśnych Elfach, o Amrocie i Nimrodel, o Kelebrimborze i stworzeniu Pierścieni Władzy, o wojnie z Sauronem i interwencji Numenoryjczyków - że nijak nie da się jej od nich oddzielić, tak zatem ów rozdział, wraz z pięcioma Dodatkami, zawiera praktycznie wszystkie nie publikowane dotąd materiały tyczące Drugiej Ery Śródziemia (w nieunikniony sposób sięgając także miejscami do Trzeciej Ery). „Kronika Lat” w Dodatku B do Władcy Pierścieni głosi: „Były to dla ludzi ze Śródziemia złe czasy, ale dla Numenoru dni chwały. O zdarzeniach w Śródziemiu mamy z tej epoki nieliczne tylko i krótkie wzmianki, a daty są przeważnie niepewne”. Nawet jednak te rzadko występujące uwagi, ocalałe ze „złych czasów”, ulegały zmianom w miarę, jak dojrzewała i rozrastała się wizja mojego ojca, nie próbowałem zatem wygładzać chropowatości narracji, czy prostować niekonsekwencji, raczej eksponowałem je, zwracając na nie uwagę. Istnienie odmiennych wersji nie musi zawsze prowadzić do prób przyznawania którejś z nich pierwszeństwa. Podobnie też nie zawsze daje się odróżnić mego ojca jako „autora” czy „kreatora” od postaci „kronikarza” jedynie spisującego dawne historie w takiej postaci, w jakiej przetrwały pośród różnych ludów przez stulecia (przecież kiedy Frodo spotkał Galadrielę w Lorien, ponad sześćdziesiąt stuleci już minęło od chwili, gdy pani elfów przekroczyła Góry Błękitne, odchodząc na wschód ze zniszczonego Beleriandu). „Różnie się o tym mówi, a jak było naprawdę, mogliby rzec jedynie dawno już nieżyjący Mędrcy”. W ostatnich latach życia ojciec pisał dużo na temat etymologii nazw Śródziemia. Chaotyczne te rozprawy zawierają sporo na temat historii i legend, dobranych jednak wedle filologicznego klucza i prezentowanych jakby mimochodem. Fragmenty takie wymagały zatem wyizolowania i dlatego właśnie pojawiają się w tekście rozdziału w formie krótkich cytatów, dalsze zaś urywki o tym samym charakterze umieszczone zostały w Dodatkach. CZĘŚĆ DRUGA DRUGA ERA I. OPIS WYSPY NUMENOR
Przytoczone tutaj informacje o Numenorze pochodzą z zapisów i prostych map przechowywanych od dawna w archiwach królów Gondoru. Tekst ten jest jedynie małą częścią pism niegdyś istniejących - wiele sekretów natury zostało niegdyś opisanych przez ludzi z Numenoru, poznali oni liczne krainy i niejedno odkryli - jednak wszystko niemal, podobnie jak dorobek nauki i sztuki Numenoru z okresu jego rozkwitu, przepadło wraz z Upadkiem. Nawet takie dokumenty, jak te przechowywane w Gondorze czy w Imladris (gdzie pod opieką Elronda złożono ocalałe skarby numenoryjskich królów Północy), były tracone lub zaniedbywane. Wprawdzie uchodźcy w Śródziemiu „tęsknili”, jak powiadali, za Akallabeth-Upadłym, mimo to nigdy, nawet po upływie długich stuleci, nie przestali uznawać siebie za wygnańców. Kiedy zaś stało się jasnym, że Kraina Daru została im odebrana i że Numenor zniknął na zawsze, garstka ledwie kontynuowała badania nad zamierzchłą historią, podczas gdy większość uznawała takie zajęcie za bezużyteczne, przynoszące jedynie daremny smutek. W późniejszych wiekach powszechnie znano już tylko opowieść o Ar-Farazonie i jego świętokradczej armadzie. Wyspa Numenor przypominała zarysem pięcioramienną gwiazdę, której część centralna miała średnicę około czterystu kilometrów. Od tej to części odchodziło pięć wielkich półwyspów uznawanych za osobne krainy: Forostar (Ziemie Północne), Andustar (Ziemie Zachodnie), Hyarnustar (Ziemie Południowo-Zachodnie), Hyarrostar (Ziemie Południowo-Wschodnie) i Orrostar (Ziemie Wschodnie). Krainę centralną zwano Mittahnar (Ziemie Wewnętrzne). Nie graniczyła ona z morzem, prócz okolic Romenny u krańca zatoki. Z Mittabnaru wydzielony został pewien obszar o nazwie Arandor (Ziemia Królewska). W tym obrębie leżała właśnie przystań Romenny, Meneltarma oraz Armenelos (Miasto Królów). Centrum zawsze stanowiło najludniejszy region Numenoru. Mittahnar położony był znacznie wyżej niż półwyspy (o ile nie brać pod uwagę rozciągających się na nich wzgórz i pasm górskich). W krainie tej rozciągały się łąki, wznosiły pagórki, drzew rosło niewiele. W pobliżu środka wyspy wypiętrzała się wysoka góra zwana Meneltarma (Kolumna Niebios), miejsce oddawania czci Eru Iluvtarowi. Chociaż niższe, łagodne stoki porastała trawa, to powyżej wznosiła się stromizna i sam wierzchołek pozostawałby niedostępny, gdyby nie droga, która mając swój początek u stóp góry od południa, biegła spiralą tuż pod sam szczyt, podchodząc doń od północy. Sam wierzchołek stanowił płaski teren, a w niecce pośrodku pomieścić mogło się prawdziwe ludzkie mrowie, jednak przez cały czas trwania Numenoru pozostał nie zmieniony przez człowieka. Nie wzniesiono tam ani żadnej budowli, ani ołtarza, nie usypano nawet kopca z nie ciosanych kamieni, chociaż było to jedyne miejsce świątynne na całej wyspie w dniach jej chwały, to znaczy do nadejścia Saurona. Nigdy nie wniesiono tu narzędzia ni broni i nikt inny prócz Królów nie miał prawa wypowiedzieć tu słowa. Każdego roku na szczycie Król tylko trzykrotnie przemawiał: witając nowy rok w Erukyereme w pierwszych dniach wiosny, zanosząc modły do Eru Iluvatara w Erulaitale w połowie lata i czyniąc mu dziękczynienie w Eruhantale z końcem jesieni. W owych czasach królowie wspinali się na górę pieszo, ubrani na biało i przystrojeni, ale milczący, a w ślad za nimi maszerowała wielka rzesza. W innych chwilach wstęp na wierzchołek dozwolony był każdemu, w pojedynkę czy w grupie, ale powiadano, że cisza panowała tam tak wielka, że nawet przybysz, nie znający zwyczajów wyspy i jej historii, nie ważył się odezwać, zaprowadzony w owo miejsce. Żaden ptak, prócz orłów jeno, nigdy tam nie wzlatywał, i ilekroć ktoś pojawiał się na szczycie, zaraz na skałach nad zachodnią krawędzią przysiadały trzy orły. Natomiast w czasie każdego z trzech świąt nie lądowały, tylko krążyły nad ludzką ciżbą. Zwano je Świadkami Manwego i wierzono, że to on wysyła je z Amanu, by trzymały straż nad Świętą Górą i całą krainą. Stoki przechodziły łagodnie w równię, jednak niczym korzenie Meneltarma wysyłała w pięć stron świata pięć długich grzbietów zwanych Tarmasundar (Korzenie Filaru). Droga ku górze wiodła granią południowo-zachodniego grzbietu, a pomiędzy tą a południowo-wschodnią odnogą leżała płytka dolina Noirinan (Dolina Grobów), gdzie w skale u podnóża wykuto grobowce Królów i Królowych Numenoru. Przede wszystkim jednak Mittalmar uchodził za krainę pasterską. Pośród łąk na południowym zachodnie, w Emerie, mieścił się główny ośrodek Pasterzy. Forostar to obszar najmniej urodzajny, kamienisty, z nielicznymi drzewami wyrastającymi bujniej jedynie na zachodnich stokach wyżynnych, podmokłych wrzosowisk, gdzie spotkać można było jodły i modrzewie. Ku Przylądkowi Północnemu kraina wznosiła się przechodząc w skaliste góry, gdzie wysoki szczyt Sorontilu wyrastał pionową ścianą wprost z morza. Tu miało swą siedzibę wiele orłów. W tejże również okolicy Tar-Meneldur Elentirmo wybudował pokaźną wieżę, by obserwować z niej ruchy gwiazd. Andustar też był kamienisty na północy, gdzie lasy wysokich jodeł spoglądały ku morzu. Trzy, ku zachodowi skierowane, niewielkie zatoczki głęboko wżynały się w ląd, pasmo plaży odgradzało strome zbocza od brzegu. Położona najbardziej na północ zatoka zwana była Zatoką Andunie, tam bowiem mieściła się wielka przystań Andunie (Zachodu Słońca) z miastem tuż nad brzegiem morza i wieloma innymi osiedlami rozłożonymi na stromych stokach powyżej. Większość jednak południowych okolic Andustaru była urodzajna, gdzieniegdzie porosła wielkimi lasami brzozowo-bukowymi w rejonach wyżynnych oraz dębowo-wiązowymi w dolinach. Pomiędzy wyniosłościami Andustaru i Hyarnustaru leżała ogromna zatoka zwana Eldanna, jako że otwierała się wprost na Eresseę, a krainy wokół osłonione były od północy i otwarte na zachodnie morza, skąd wiatr przynosił ciepłe powietrze i liczne deszcze. Pośrodku zatoki rozłożył się najpiękniejszy z portów Numenoru, Eldalonde Zielony. Tutaj właśnie w dawniejszych czasach zawijały najczęściej śmigłe, białe statki Eldarów z Eressei. Nad zatoką i dalej w głąb lądu bujnie rozrastały się wiecznie zielone, wonne drzewa sprowadzone z Zachodu. Eldarowie powiadali nawet, iż te okolice niemal dorównują pięknością przystani na Eressei. Wspomniane drzewa zaś bardo ceniono na wyspie. Pamięć o nich trwała w pieśniach na długo jeszcze po tym, jak zniknęły na zawsze, bowiem oiolaire, lairelosse, nessamelda, vardarianna, taniquelasse i yavannamire o krągłych i szkarłatnych owocach tylko nielicznie występowały na wschód od Krainy Lasu. Kwiaty, liście i kora tych drzew roztaczały słodki zapach, który wypełniał krainę, dlatego nazwano ją Nisimaldar (Wonne Drzewa). Wiele z nich zasadzono też w innych częściach Numenoru, gdzie przyjęły się, jednak nie rozwinęły tak wspaniale, jedynie zaś tutaj ujrzeć można było potężne, złociste drzewo malinorne, po pięciu stuleciach wzrostu niewiele ustępujące roślinom tego gatunku na Eressei. Korę miało srebrzystą i gładką, konary wygięte lekko ku górze na podobieństwo buka, rozrastało się zaś wyłącznie ku górze, wydłużając strzelisty pień. Liście jego też przypominały bukowe, z tym że większe były i bladozielone z góry, a srebrzyste od dołu. Lśniły jasno w słońcu, a jesienią nie opadały, tylko okrywały się barwą jasnego złota. Wiosną, na całe lato pojawiało się żółte kwiecie, rosnące gęsto niczym na wiśni. Gdy tylko rozchylały się pączki kwiatów, liście opadały z gałęzi, zatem wiosną i latem zagajniki malionorni złociły się górą i dołem, zaś pnie drzew pozostawały szarosrebrzyste. Owocem drzewa był orzech o srebrzystej łupinie. Tar-Aldarion, szósty Król Numenoru, podarował kilka takich Królowi Gilgaladowi z Lindonu, gdzie wszakże drzewa nie zapuściły korzeni, jednak Gilgalad odstąpił część orzechów swej krewnej, Galadrieli. Pod jej troskliwym okiem malinorne rozkwitły w strzeżonej krainie Lothlorien nad rzeką Anduiną i rosły tam, aż Elfy Wysokiego Rodu opuściły Śródziemie. Nigdy jednak nie wybujały tak wysoko ni urodziwie jak drzewa z Numenoru. Rzeka Nunduine wpadała do morza w Eldalonde, po drodze jednak tworząc niewielkie jezioro Nisinen, nazwane tak od porastających jego brzegi słodko pachnących kwiatów i krzewów. Hyarnustar był w zachodniej części górzysty, z nader wysokimi, klifowymi brzegami na zachodzie i południu, wschodnią jednak, ciepłą i urodzajną część krainy zajmowały winnice. Odnogi Hyarnustaru u Hyarrostaru rozbiegały się szeroko, a pomiędzy nimi rozciągało się długie, łagodnie obniżające się ku morzu wybrzeże, jakiego próżno by szukać gdzie indziej na całej wyspie. Tutaj właśnie znajdowało się ujście Siril, największej rzeki Numenoru (wszystkie inne bowiem, wyjąwszy Nunduine na zachodzie, były krótkie i bystrym nurtem dążyły ku morzu). Źródła Siril tryskały spod Meneltarmy w dolinie Noirinan. Płynąc dalej wartko ku południowi przez Mittalmar, w dolnym biegu rzeka rozlewała się leniwie licznymi zakolami. Ostatecznie pośród rozległych moczarów i porośniętych szuwarami płycizn wpadała do morza, a jej liczne odnogi rzeźbiły nieustannie nowe koryta w piaskach, cała delta bowiem otoczona była białymi plażami, poprzetykanymi gdzieniegdzie szarymi placami kamienistych łach. U ujścia rzeki zamieszkiwali głównie rybacy. Najważniejsza z wiosek, wzniesionych na pagórkach wśród moczarów i rozlewisk, to Nindamas. W Hyarrostarze rosło wiele gatunków drzew, a między nimi i laurinque, cenione przez wzgląd na piękne kwiaty i żadnego innego zastosowania nie mające. Nazwę drzewa te otrzymały od zwisających, długich kiści żółtych kwiatów. Ci, którzy słyszeli od Eldarów o Laurelin (Złotym Drzewie Valinoru), mylnie uważali, że widzą odrośle wielkiego Drzewa, zasadzone tu przez Eldarów. Za czasów Tar-Aldariona rozpoczęto w Hyarrostarze wielkie zalesianie terenu, by zyskać drewno do budowy statków. Orrostar był krainą chłodniejszą. Jednak wznoszące się na krańcach cypla góry chroniły tę krainę od zimnych, północno-wschodnich wiatrów, zatem w głębi lądu, a szczególnie w okolicach graniczących z Arandorem, uprawiano zboże. Cała wyspa Numenor robiła wrażenie lądu olbrzymią siłą wydźwigniętego z morza. Lekko pochylała się ku południu i wschodowi, jej brzegi zaś, prócz południowych, w całości niemal miały postać stromych klifów. Ptaki morskie zasiedlały nadbrzeżne rejony całymi stadami i mnożyły się bez miary. Marynarze powiadali, że nawet straciwszy wzrok poznaliby, że statek ich zbliża się do Numenoru, a to po ptasim jazgocie, ile razy bowiem jakaś jednostka podpływała do wyspy, ptaki całą chmurą wylatywały jej na spotkanie. Krążyły przyjaźnie nad pokładem, jako że nikt ich tutaj nie prześladował ani rozmyślnie nie zabijał. Czasem zdarzało się, że pierzaści kompani towarzyszyli statkom w podróżach nawet do Śródziemia. Podobnie i w głębi lądu spotykało się nieprzeliczone wielogatunkowe stada ptactwa, poczynając od kirinki, nie większych od strzyżyka, ale szkarłatnych i popiskujących głosem ledwo słyszalnym dla ludzkiego ucha, na wielkich orłach, świętych ptakach Manwego, kończąc. Orły żyły spokojnie na wyspie aż do chwili, gdy pojawiło się zło i nienawiść do Valarów. Przez dwa tysiące lat, od dni Elrosa Tar-Minyatura do czasów Tar-Atanamira, na szczycie wieży królewskiego pałacu w Armenelos znajdowało się orle gniazdo, w którym zawsze przemieszkiwała para ptaków korzystających z gościnności Króla. W Numenorze ludzie zwykli podróżować wierzchem, i mężczyźni, i kobiety bowiem z radością dosiadali konie, które kochali ponad zwykłą miarę i otaczali niecodzienną troską. Zwierzęta tak nauczono, że rozpoznawały z daleka dobiegające wołanie i przybiegały w potrzebie. Stare opowieści mówiły nawet, iż ludzie szczerze kochający i siebie wzajem, i swoje wierzchowce, potrafili przyzywać rumaki samą myślą. Drogi zatem, specjalnie przystosowane dla jeźdźców, w większości nie miały utwardzonej nawierzchni. Powozów i karet rzadko używano we wcześniejszych stuleciach, a cięższe ładunki przewożono morzem. Najważniejsza i najdawniejsza droga, po której mogły się poruszać pojazdy kołowe, prowadziła z największego portu, Romenny na wschodzie, do królewskiego miasta Armenelos, a dalej do Doliny Grobów do Meneltarmy. Stosunkowo wcześnie przedłużono ten gościniec do Ondosto w granicach Forostaru, a stamtąd do Andunie na zachodzie. Ciągnęły tędy wozy wiozące z Północnych Ziem kamień, najlepszy budulec na wyspie, i drewno, będące głównym bogactwem Ziem Zachodnich. Wśród Edainów na Numenor przybyło wielu mistrzów różnego rzemiosła, którzy pobierali nauki u Eldarów, pielęgnując ponadto własną wiedzę i tradycje. Niewiele jednak mogli zabrać ze sobą surowców, tak i przez długi czas na Numenorze używano jedynie metali szlachetnych. Edainowie przywieźli sporo złotych i srebrnych skarbów oraz drogocennych kamieni, nie trafili jednak na wyspie na podobne kopaliny. Umiłowali owe skarby dla ich urody, aż zrodziła się z tego chciwość, a później, w czasach Cienia, nawet pogarda dla pomniejszego ludu Śródziemia, który oszukiwać zaczęli przy handlu. W dniach przyjaźni z Elfami z Eressei otrzymywali od nich czasem podarunki w postaci złota, srebra i klejnotów, rzadkimi były jednak takie rzeczy (i wyżej przez to cenionymi) we wcześniejszych stuleciach, dopóki władza Królów nie rozciągnęła się na wybrzeża Wschodu. Nabywszy wprawy w sztuce kopalnianej Numenoryjczycy znaleźli na wyspie kilka rodzajów metali. Nauczyli się je wytapiać i obrabiać, aż rychło powszechnie dostępne stały się przedmioty z żelaza i miedzi. Wśród kowali Edainów byli także tacy, którzy dzięki Noldorom umieli robić miecze, żeleźce toporów, groty włóczni i noże. Cech płatnerzy wciąż wykuwał oręż, aby sztuka ta nie zaginęła, jednakże większość czasu poświęcano na wytwarzanie narzędzi o pokojowym zastosowaniu. Król i wielcy wodzowie posiadali miecze otrzymane wraz z dziedzictwem ojców, ale czasem zdarzało się, że obdarowywali nimi swoich spadkobierców. Nowy miecz wykuwano zawsze dla następcy tronu, by wręczyć mu go w dniu koronacji, ale w Numenorze nie noszono miecza u boku i przez długie lata nie dobywano tu broni. Nikt też nie przejawiał żadnej wojowniczości. Numenoryjczycy mieli topory i włócznie, a przede wszystkim łuki, łucznictwo bowiem, tak z postawy stojącej, jak i siodła było ulubionym sportem i rozrywką mieszkańców wyspy. W późniejszych czasach, gdy wojny rozgorzały w Śródziemiu, to właśnie numenoryjskie łuki budziły największą grozę. Powiadano, że: „Ludzie Morza wysyłali przed siebie ogromną chmurę przynoszącą deszcz węży lub grad ze stalowymi ostrzami”. W owych dniach liczne oddziały Królewskich Łuczników używały łuków z profilowanej stali i długich na łokieć strzał o brzechwach z czarnych piór. Przez długi jednak czas załogi wielkich, numenoryjskich statków wyprawiały się do Śródziemia nie uzbrojone i chociaż na pokładzie znajdowały się topory potrzebne do obróbki drewna i łuki do polowań na dzikich wybrzeżach, to nikt nie brał ze sobą oręża, ruszając na spotkanie z mieszkańcami stałego lądu. Potem, gdy Cień ogarnął wybrzeża i ludzie, niegdyś przyjaźni, stali się bojaźliwie lub wrogo nastawieni, tym większy był żal Numenoryjczyków, że żelaza używać zaczęli przeciwko nim ci, którzy przedtem od wyspiarzy właśnie posiedli sekret obróbki tego metalu. Ponad wszystko jednak silni, dobrze zbudowani Numenoryjczycy radowali się Morzem. Pływali, nurkowali, ścigali się małymi łódkami o wiosłach lub żaglach. Największą tężyzną wykazywali się rybacy. Łowili wokół wybrzeży, nigdy nie wyciągając pustych sieci, ryby zatem stanowiły na Numenorze główne pożywienie. Wszystkie co bardziej ludne miasta skupiały się na wybrzeżach i spośród rybaków właśnie wywodziła się większość marynarzy, którzy z latami zaczęli cieszyć się szczególną estymą. Powiadano, że gdy Edainowie po raz pierwszy wyruszyli na Wielkie Morze, szlakiem Gwiazdy kierując się do Numenoru, wiozące ich statki elfów dowodzone były i sterowane przez Eldarów wyznaczonych do tej misji przez Kirdana. Kiedy zaś załogi elfów odpłynęły, zabierając znaczną część statków, wiele czasu musiało upłynąć, nim Numenoryjczycy odważyli się samodzielnie przemierzać morskie przestrzenie. Byli jednak wśród nich mistrzowie pobierający nauki od Eldarów, tak i udoskonaliwszy swój kunszt własną pracą, zaczęli się w końcu zapuszczać daleko w morze. Po upływie sześciu stuleci od początku Drugiej Ery Veantur, kapitan królewskiej floty za panowania Tar-Elendila, pierwszy dobił do brzegów Śródziemia. Korzystając z zachodnich wiatrów, dotarł swym statkiem „Entulesse” (co znaczy „Powrót”) do Mithlondu, po czym wrócił jesienią roku następnego. Od tamtej pory żegluga stała się wyzwaniem najczęściej podejmowanym przez najśmielszych i najwytrwalszych mieszkańców Numenoru, a Aldarion, syn Meneldura, którego żona była córką Veantura, założył Gildię Podróżników, zrzeszającą wszystkich wypróbowanych matrosów Numenoru, o których opowiada następna opowieść. II. ALDARION I ERENDIS ŻONA MARYNARZA
Meneldur był synem Tar-Elendila, czwartego Króla Numenoru. Miał dwie siostry imionami Silmarien i Isilme. Starsza z nich poślubiła Elatana z Andunie. Ich syn Valandil, został władcą Andunie, od którego wywodzi się późniejsza dynastia Królów Gondoru i Arnoru w Śródziemiu. Meneldur był człowiekiem łagodnego usposobieni... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Wątki
|