,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wojciech Jóźwiak Czy urodziliśmy się Europejczykami? W niezmiernie ciekawym wywiadzie pt. "Czas Wodnika. O gnozie, herezjach i antropozofii" , danym 11 lat temu, w listopadzie 1992 roku, a niedawno przypomnianym w aktualnościach serwisu "e Gnosis" , Jerzy Prokopiuk wypowiedział takie opinie: JednakŜe ruch ten [New Age przyp. WJ] , tak przecieŜ róŜnorodny, ma równieŜ swe ciemne strony. Za jedną z nich uwaŜam próbę pewnych niepotrzebnych i niemoŜliwych przenosin określonych metod i technik gnostycznego myślenia [czyli myślenia ukierunkowanego na duchowy rozwój i wyzwolenie przyp. WJ] z jednego kręgu kulturowego czy religijnego do innego. Po pierwsze, myślenie gnostyczne rozwija się przecieŜ i realizuje w określonym kontekście kulturoworeligijnym, co powoduje, Ŝe pewne treści rozumiane i przeŜywane w jednym kręgu, są nie rozumiane albo są rozumiane powierzchownie i opacznie w drugim. Po drugie jest to wbrew intencji boskiej, bo przecieŜ trudno uwaŜać bogów za idiotów i twierdzić, Ŝe to, czego dokonali z zamysłem, jest niewłaściwe i wymaga ludzkich korekt. Jeśli więc Hindusom dali jogę i umieścili ją w ich kulturowym i duchowym kontekście, to mieli w tym swój zamiar i przenoszenie na siłę tej techniki na grunt europejski nie ma sensu, a nawet jest szkodliwe, przynosi więcej duchowych szkód niŜ poŜytków. My nie po to rodzimy się w Europie, w określonym kręgu kulturowym, aby na siłę przemieniać się w Hindusów, aby np. całe Ŝycie medytować pod palmą; rodzimy się tu w obecnej fazie rozwoju Europy ciągle jeszcze po to, aby uczyć się matematyki i rozwijać technikę, która jest tworem europejskiej cywilizacji. Rozwój ludzkości nie opiera się na ogólnoludzkiej wspólnocie cech biologicznych, waŜniejsza jest wspólnota w ramach kulturowych kręgów. To nie jest zresztą tylko moje wraŜenie. Często zdarza się tak, Ŝe wybitni guru indyjscy, molestowani przez Europejczyków chcących uprawiać jogę, odsyłają ich do Europy: wracajcie tam mówią i studiujcie Biblię, to jest wasza droga duchowego rozwoju. Pomijam tu juŜ jawnych hochsztaplerów i oszustów z Indii, którzy w Ameryce i Europie znaleźli tysiące łatwowiernych wyznawców, prowadząc dzięki nim dostatni tryb Ŝycia. Kilku z nich nawet trafiło do więzień. (...) Po czym, zapytany, czy istnieje droga duchowego rozwoju odpowiednia dla Europejczyka, Jerzy Prokopiuk odpowiada: Tak, istnieje taka droga będąca zarazem europejską, chrześcijańską i gnostyczną. Jest nią antropozofia Rudolfa Steinera. (...) O Steinerze nie będę się wypowiadał, nie znam jego metod; jego pisma, które czytałem, pozostawiły mnie obojętnym, więc po prostu nie czuję się co do niego kompetentny. W powyŜszym fragmencie wywiadu została wypowiedziana pewna myśl, która rzadko jest formułowana aŜ tak dobitnie. W karykaturalnym skrócie moŜna ją przedstawić tak: Trzymaj się szewcze kopyta, trzymaj się Europejczyku Biblii. Co o tym sądzę? Tak się złoŜyło, Ŝe wtedy, w 1992 roku, jogę znałem i ćwiczyłem asany juŜ od jakichś dziesięciu lat. Znałem teŜ ludzi Polaków którzy byli w tę sztukę wprowadzeni bez porównania lepiej ode mnie. Minęło następnych jedenaście lat i dalej joga mi w Ŝyciu towarzyszy, i jest co więcej jedną z najbardziej stałych rzeczy w mojej karierze. Nigdy nie czułem jakiejś podstawowej obcości tych ćwiczeń, niczego takiego, co by mi mówiło: o nie, tego się nie da, to nie dla takiego Europejczyka jak ja. W pozycji lotosowej wprawdzie nie usiądę, ale mam znajomych wśród nich męŜczyzn podobnych do mnie masą i grubością kości którzy robili to od pierwszej próby. Skoro joga miałaby być dla człowieka Zachodu czymś tak fundamentalnie obcym, jak twierdził Prokopiuk, to na czym ta obcość by polegała? Czym tę obcość zmierzyć? Nie ma chyba ani lepszej, ani innej miary, niŜ czyjeś własne odczucie. Nie miałem nigdy odczucia obcości ćwiczeń jogi. Ani obcości medytacji. Przeciwnie, miałem silne w swojej oczywistości odczucie, Ŝe to jest coś mojego, Ŝe odkrywając jogiczne pozycje ciała, albo skupienie na oddechu, albo doświadczenia wizualizacyjne, wracam do siebie, do swojego domu, do miejsca, gdzie jestem na swoim. Podobnie było z buddyzmem. To samo odczucie miałem, i to w wielkim nasileniu, kiedy po raz pierwszy brałem udział w szamańskich działaniach prowadzonych przez Davida Thomsona i Mattie DavisWolffe. Oczywiście, wszędzie byłem uczniem grymaśnym, nie wszystko "kupowałem". Pewne asany wydawały mi się niepotrzebnie niewygodne, w wiele praktyk buddyjskich w ogóle nie wchodziłem, nie próbowałem ich nawet, pewne działania szamańskie były moim zdaniem chybione, albo w ogólności dobre, ale akurat nie dla mnie jednak te osobiste preferencje co do szczegółów nie zmieniają istoty rzeczy: Ŝe w tych działaniach czułem się u siebie. Za to gdy najdalej sięgnę pamięcią, aŜ do dzieciństwa, to kościół, msza, spowiedź, czarne suknie kapłanów i inne elementy tej religii, w której się urodziłem, odczuwałem jako obce. To było jak ubranie za ciasne, krępujące ruchy, nie na tego człowieka. Oczywiście, nie mam zamiaru swoich odczuć uogólniać i twierdzić, Ŝe to, co dla mnie niewygodne, musi być takie samo i dla innych. Wiem, Ŝe pewna duŜa liczba ludzi, w Polsce i gdzie indziej, jest wręcz zakochana w swojej chrześcijańskiej religii lub w innych spokrewnionych z nią religiach biblijnych. To wiem ale w sobie tego nie czuję. Wracając do wypowiedzi Jerzego Prokopiuka. Jest tam rzucona bo nie wyłoŜona systematycznie myśl, Ŝe z jednej strony jest Zachód, Europa, której pojęcia i ideały są ufundowane na objawieniach biblijnych, Europejczycy zaś (w przeciwieństwie do Hindusów medytujących pod palmami) powołani są do tego, Ŝeby działać w świecie, a cel swój mają osiągnąć "ucząc się matematyki i rozwijając technikę". Z drugiej strony jest Wschód, Azja, owi jogini pod palmami, od których nie naleŜy pobierać nauk, bo nam, Europejczykom, zaszkodzą. Na punkcie matematyki i techniki nie mam kompleksów. Z zawodu i dyplomu jestem "ścisły" i mimo sporego czasu, jaki minął od moich studiów, nadal całkiem nieźle rozumiem to, co się teraz dzieje na froncie robót fizyki, astronomii, genetyki lub informatyki. Z drugiej strony, w Indiach urodziło się paru fizykównoblistów, a tamtejsza nauka lepiej stoi od polskiej. śe wschód jest od medytacji, a Zachód od technicznej praktyki, to taki sam przesąd, jak noszenie w tropikach korkowych kasków. Dlaczego biblijna baza miałaby wspierać techniczną nadbudowę? Jaki tu byłby logiczny związek? Kolejna zagadka. Zresztą zanegowana przez fakty: bo Japonia, Korea i Chiny, których tradycja jest niebiblijna, bez kłopotów przyswajają sobie całą naukowotechniczną cywilizację, a biblijny świat islamski jakoś z większymi oporami. Więc te dwie rzeczy, Biblia i zmysł techniczno matematyczny, po prostu Ŝadnego związku nie mają. Zupełnie teŜ nie umiem zrozumieć, dlaczego przyswajanie sobie nauk, metod i idei pochodzących z Indii (te "Indie", jak się domyślam, naleŜy rozumieć szeroko jako całą "nieEuropę" lub jako ogół kultur niebiblijnych) miałoby być dla mnie szkodliwe. Z tekstu Prokopiuka wynika sugestia, Ŝe prawdziwi indyjscy guru są świadomi tej, wskazywanej przez niego, nieprzenośności ich nauk na Zachód, i Ŝyczą sobie, aby ludzie Zachodu wrócili do swojej Biblii, która im najzupełniej wystarcza jako źródło inspiracji i podręcznik duchowego rozwoju, joga zaś i inne szkoły wewnętrznego wglądu to dla Europejczyka zbędne fanaberie. Jednak chociaŜ takie jest zdanie guru prawdziwych, to te same względy nie powstrzymują guru fałszywych, którzy lecą na Zachód, aby tłuc kasę. I takich guru Europejczyk powinien unikać, bo mu zaszkodzą. Czytając to jednak miałem wraŜenie, Ŝe to jest powierzchnia przedstawionej opinii, a pod nią kryje się przekonanie o jakiejś głębszej podstawowej szkodliwości nauk niebiblijnych dla Europejczyka. Tego zwyczajnie nie rozumiem! CzyŜby to było, wypowiedziane "swoimi słowami" pierwsze przykazanie Dekalogu? Gdyby to powiedział ktoś z kościelnych ścigaczy sekt, to bym się nie zdziwił. Ale papieŜ polskich heretyków, Jerzy Prokopiuk?! O kilku lat biorę udział w działaniach, które w pewnym stopniu otwierają wgląd w podświadomość i dają bliŜszą niŜ to się dzieje zazwyczaj styczność z archetypami. (Zobacz np. tu: "Otwieranie trzeciego oka tlenem" .) TakŜe od wielu lat zbieram sny innych ludzi, więc moŜna powiedzieć, Ŝe obserwuję, co dzieje się w podświadomości pewnej populacji Polaków. Tę spontaniczną twórczość umysłu cenię sobie nawet wyŜej niŜ (współcześnie pisane) dzieła literackie lub filmy, bo jest autentyczna, inaczej niŜ to, co wymyślane świadomie. OtóŜ w tych podświadomych treściach niewiele jest motywów typowo chrześcijańskich lub (ogólniej) biblijnych. Bywa teŜ tak, Ŝe przy pomocy chrześcijańskich obrazów: świątynia, wieŜe kościelne, kapłani w liturgicznych szatach, a nawet Osoby Boskie, wyraŜane są treści najzupełniej heretyckie, jeśli nie pogańskie. (Zobacz np. tu: "Szamańska Częstochowa" , i dalej tu: "Klątwa nad WieŜą Babel" ; takŜe tu: sen nr 1, "Bóg i Pies" .) Mam wraŜenie, Ŝe jest tak, Ŝe religia, tak jak jest zwyczajowo i oficjalnie praktykowana, funkcjonuje u nas osobno, a archetypowe Ŝycie umysłu przynajmniej polskiego osobno. Co nie jest zarzutem, lecz przeciwnie, zgadza mi się z obserwacją, Ŝe treści i nauki wschodnie w szerokim sensie, czyli nieeuropejskie jako niebiblijne, nie wypierają treści i nauk biblijnych ani w ogóle nie wchodzą z nimi we współzawodnictwo o rząd dusz, tak jak by to sobie wyobraŜali biblijni monoteiści przynajmniej nie na tej samej płaszczyźnie. Te "wschodnie" treści układają się w nową jakość, będącą zarówno poza religią jak i poza dotychczas rozumianym ateizmem. Jeszcze jedno zdaniewyznanie wiary Jerzego Prokopiuka uderzyło mnie: I celem naszym jest rzeczywistość opisana w Apokalipsie Janowej jako Nowa Jerozolima, która jest jakby Rajem na wyŜszym poziomie, nie tym Rajem sprzed ziemskich doświadczeń, ale tym, który zaistnieje po naszych doświadczeniach na Ziemi. OtóŜ wizja nowego Jeruzalem kończąca Janową Apokalipsę mnie brzmi tak obco, Ŝe aŜ woła o niezgodę. Bo co obiecuje: wybranie garści wybrańców, podczas gdy sczeznąć ma cała reszta. Wyrzucenie nieprawowiernych w "ciemność na zewnątrz", gdzie tułać się mają "czarownicy" ze swoimi psami. (Kotami itd., chyba teŜ?) Oczyszczenie ludzkości z nieprawomyślnego elementu. Gdy te nawoływania zastosować w praktyce, do ziemskich porządków, to włos się jeŜy. Na szczęście były juŜ w pewnym stopniu udane próby budowania społeczeństw złoŜonych z samych wybrańców o oczyszczonych umysłach, lecz horror tych prób nakazuje czytać Apokalipsę juŜ nie tak dosłownie. Wojciech Jóźwiak [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Wątki
|