, Józef Ignacy Kraszewski - Łatwiej popsuć niż naprawić, Józef Ignacy Kraszewski, ebook, pdf 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ŁATWIEJ POPSUĆ NIŻ NAPRAWIĆ.
PRZYPOWIASTKA WE TRZECH AKTACH
OSOBY
.
p.Jan Hrebor,
starzec około 60 lat.
Anita,
jego krewna i wychowanka.
Bogusław Hrehor,
synowiec jego, lat dwadzieścia kilka.
Michał Pieczora,
starzec, sąsiad i przyjaciel.
Adolf S
.... młody człowiek, lat trzydziestu.
Julia,
Tulipanem zwana, lat dwadzieścia dwa.
Jędrzej,
stary służący.
Spis treści
Garson hotelu.
"DOM KSIĄŻKI" Przedsiębiorstwo Państwowa POZNAŃ ANTYKWARIAT
KSIĘGARNIA Pz. Nr .................
Garson hotelu.
Kozaczek ―
i.t.d.
Scena w pierwszym akcie w Warszawie, w hotelu Angielskim: w drugim, we dworku w
Sośninie, kolonii w okolicy Warszawy: w trzecim tamże, i w dworku w Kalinówce.
Akt I.
W hotelu Angielskim, lokal o kilku pokojach, w głębi drzwi wchodowe; na prawo do
mieszkania Julii zamknięte i zastawione parawanem,
te
lewo, do innych pokojów. Umeblowanie
wykwintnego apartamentu męzkiego, dużo fraszek, na stoliku piękne srebra herbaciane, cygara,
świeca zapalona...
Scena I
Bogusław ― Adolf.
Bogusław leży na kanapie, głowa sparta na poręczy, nogi wyciągnięte; Adolf w ubraniu
negliżowem przechadza się z cygarem w ustach, niekiedy zatrzymując naprzeciw Bogusława.
Adolf
No! szczerze... Kwaśny mi cóś jesteś... nudny, zdesperowany, takim cię jeszcze nie
widziałem nigdy, nie rób przede mną sekretów, wiesz żem
de bonne composition,
że we mnie jak w
morze, co tylko rzucisz, utonie... Pieniędzy ci nie pożyczę, bo ich nigdy nie mam, to moja
professya; żyję jak wróbel ziarnem, które Bóg sypie przez litość, takim jak ja próżniakom. Xiądz
Walenty powiada, że mi czas zostaw uje do opamiętania. Ale, chociaż grosza nie wyciągniesz
najsilniejszem westchnieniem z mojej kieszeni, za to radę z serca i doświadczenia, pierwszej
próby... Cóż ci to jest u licha?
Bogusław
(porywając się gwałtownie).
No ― Chcesz wiedzieć koniecznie co mi jest? to ci powiem, powinieneś się był tego sam
domyśleć... to mi jest, żem... kompletnie zrujnowany.
Adolf
Ba! to tylko! ale ja o tem wiedziałem doskonale, a więcej?
Bogusław
A cóż u licha chcesz więcej?
Adolf
(zatrzymując się).
Boć to jeszcze nic: tego, z twoim rodzajem życia spodziewać się było można, od pierwszej
chwili, gdyś je rozpoczął.
Bogusław
(z urazą).
Czemużeś mnie nie wstrzymał nad przepaścią, przewidując tak doskonale?
Adolf
A, naprzód dla tego, że trzymanie nie byłoby cię wstrzymało, a byłoby mnie pozbawiło
bardzo miłych chwil spędzonych z tobą,
affaire d'égoisme:
powtóre, że wierzę w przeznaczenie jak
Turek...Ale cóż z lego żeś zrujnowany?
Bogusław
Możeż być rzecz okropniejsza?
Adolf
Co do mnie, może to nałóg ― ale zrujnowawszy się nimem się mieć cokolwiek doczekał,
żyjąc w ruinie i ruiną, nic w tem nie widzę strasznego...
Bogusław
Tak! pójść i utopić się?
Adolf
A! głupstwo! stara, bardzo siara sztuka! Naprzód, nikt się nie topi, kto się chce utopić:
zawsze takich ichmościów, albo policya za kołnierz, albo przyjaciele za poły, albo kochanka za
szyję, albo chłód wody za pięty, albo rybacy łapią za czuprynę... Powtóre: l
e moyen est usé, c'est
vieux,
człowiek dopiero żyć zaczyna gdy się zrujnuje, posłuchaj mojej teoryi.
(Zatrzymuje się, Bogusław rusza niecierpliwie ramionami).
Człowiek dopiero żyć zaczyna, gdy nic nie ma, zupełnie się staje swobodny, nic nie mając
do stracenia i powierzywszy się swej gwiazdzie, na seryo drzwi żywota otwiera. Co mi to za sztuka
żyć, kiedy jest z czego ? To nie daje ci wzruszeń i nie wysila rozumu; ale żyć gołemu, jakby się
miało tysiące, śmiać się z doli, używać, kpić z losu... ot to dopiero życie.
Bogusław
(pocichu z ironią).
Dla ciebie!!
Adolf(odwracając się).
Słyszałem... jesteś dziś naturalnie w usposobieniu żółciowem, nie można upaść, żeby się cóś
nie nadwerężyło. Tak! dla mnie i dla stu lepszych ode mnie... to jeszcze życie i dobre życie... nie
upadlam się, mam tylko nos, wiem gdzie i jak chodzić, burd unikam, gram ostrożnie, nie bratam się
ze szlachtą, panów, drwiąc sobie z nich, bawię... ot i żyje...
Bogusław
Nic nie mając??
Adolf
Złamanego szeląga, ale posłuchaj! Patrz... czy mi braknie czego? zapytaj, czym komu
dłużny: zresztą, pochodź i śledź, co o mnie mówią, nikt nie przypuszcza, żebym był bez funduszów,
domyślają się tylko, że są nie wielkie i że ich bardzo zręcznie używam,
... la verité vraie,
że nie
mam nic a nic...
(ogląda się)
prócz głowy!! Gram w pre- feransa uczciwie, ale grubo i szczęśliwie,
żyję z panami. którzy przecie żyć z kimś muszą, prócz samych siebie, robię im małe przysłużki
przyjacielskie, ale za to po imieniu i to jeszcze spieszczając ich nazywam. Kaziu, Julku... jestem za
pan brat w ich cygaruicy, w kuchni, w powozie... i na niczem mi nie zbywa.
Bogusław
Ależ to upadlające...
Adolf
Le mot cst dur!
Tak każdy żyje jak umie i może, ha! potrzeba pracować... i ja pracuję po
swojemu.
(Po chwil!)
Za twe obiady, śniadania i cygara, i to com ci zjadł i wypił. Bogusiu,
winienem ci dobrą radę...
Du couragc.
o ruinie nie gadaj, śmiej się nawet, kiedy ci kto o niej
wspomni, ściśnij się trochę... pojedź na wieś dla przerwania nici, wróć chłodniejszy... i ruszaj
drogą, którą ci wskazałem, a życie ci się uśmiechnie... radbym żebym się mógł uczniem
pochwalić... wskażę ci kierunek, podeprę... masz dosyć sprytu... ale trochę pieszczone z ciebie
dziecko.
Bogusław
Pieszczone dziecko! być może. Jedna rzecz której nie potrafię, to udawać, kłamać i
upokorzenie połykać, jak pigułki od niedostatku...
nie! nie! nie!
Adolf
A cóż poczniesz nieboraku?
Bogusław
Pójdę, nie powiem utopić się, choć i to być może, ale, jeśli mi się jeszcze z Klarcią nie uda...
no to w łeb sobie strzelę...
cest plus court.
Adolf
(stając)
No, to walże. a prędko, napisawszy list pożegnalny, bo Klarcia...
Bogusław
{przyskakując).
Klarcia? co Klarcia? mów!
Adolf
A cóż? idzie za mąż za Salezego, wczoraj się oświadczył i został przyjęty...
Bogusław
(głęboko dotknięty)
A! ostatnia! ostatnia nadzieja!
Adolf
(śmiejąc się)
Ale nie ostatnia miłość! pluń na to! Ol mi człowiek! Dla żadnej Klarci, nikt dziś sobie w łeb
nie pali w XIX wieku... A pozwól sobie powiedzieć, hardy stoiku, cóś nie pojmował życia w
kłamstwie i upokorzeniu, żeś jednak na nich opierał tu przyszłość swoję... Jak ludzie grają komedyą
sami z sobą!... Ożenienie z bogatą Klarcią nie jesłże tąż samą potrawą z innym sosem?... ożenić się
ubogiemu z bogatą, żyć z łaski... na fartuszku! to gorzej niż po mojemu pieczeniarzować u panów...
Bogusław
Śmiej się... warto.
Atolf
Co u licha. ty bo to doprawdy bierzesz tragicznie.
Bogusław
(sam do siebie)
Ostatnia nadzieja!
Adolf
Wszystkie nadzieje, głupstw i głupich matki... ale niema podobno jednego, ktoby na chwilę,
jeśli nie ich synem, to przynajmniej wychowańcem nie został.
(pogląda na Bogustawa, który usiadł ponury z głową zwieszoną)
Trzeba mu się dać wysapać, ciężko ranny, dwa razy w łeb dostał obuchem... Ale nic mu się
nie stanie, wyliże się.
(bierze kapelusz i rękawiczki)
Widzę że potrzebujesz samotności... pożegnam cię... wezmę jedno tylko cygaro na drogę, bo
szanując twe nieszczęście, ogołacać cię nie chcę... hawańskie...
(zapala od świecy)...
i bardzo
dobre!
Au revoir!
(wychodzi powoli).
Bogusław po odejściu jego, zrywa się, załamuje ręce t pada znów na kanapę wzdychając, po
chwili niemej sceny, drzwi w lewo odmykają się.
Scena II
Bogusław siedzący na kanapie. Julia wchodzi powoli, z okiem wlepionem w niego i
wyrazem gniewu na twarzy, niepostrzeżona, aż gdy mówić poczyna,
Julia
A! to ślicznie! to ślicznie! wybornie!
Bogusław(
ocucając się)
Co ? co to jest ?
Julia
Pytasz jeszcze? śmiesz usta otworzyć? czyż myślisz, żem z drugiego pokoju nie słyszała
waszej rozmowy?
Bogusław
Domyślam się, żeś jej musiała wysłuchać... cóż dalej?
Julia
Jeszcze mnie pyta? A! to okropne! Jeszcze nie widzi swej winy! występku! zdrady!
Bogusław
Cóż to? mowa o Klarci, czy co?
Julia
(wybucha)
Klarcia! co mi tani Klarcia, oszalał jak widzę! tu nie o nią, lecz o mnie chodzi... zdradziłeś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl