,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham MastertonJ.R.E. PonsfordUko�ne promienie popo�udniowego s�o�ca przenika�y jasnobursztynowe szyby okienpawilonu krykietowego i roz�wietla�y go jak kaplic�. Przez otwarte �wietliki wdachu Kierans�ysza� dalekie odg�osy kija uderzaj�cego w pi�k�, po czym nast�powa�y okrzykizach�ty iszmery uznania.By� czwartek, Pierwsza Jedenastka przeciwko Milton College, obecno��obowi�zkowa. AleKieran bardzo rzadko chodzi� na mecze krykieta. Trzyma� si� z dala od wszelkichszkolnychsytuacji, w kt�rych Benson i jego kumple mogliby go dopa��. By� w szkole ju� odpi�ciu tygodni,od pocz�tku letniego semestru, mimo to Benson i jego przyjaciele gonili go idokuczali mur�wnie zaciekle jak pierwszego dnia.Wszystko zacz�o si� przy rozpakowywaniu kufra. Marker, prefekt domu Mallarda,wysoki,dobrze urodzony, pryszczaty blondyn, wszed� po przyjacielsku do jego pokoju,kiedy Kieranwyjmowa� pi�amy.� Jeste� dobry w jakim� eccer, O�Sullivan? � zapyta�.Kieran przestudiowa� dok�adnie informator szko�y w Heaton dla nowo wst�puj�cych,wi�cwiedzia�, �e eccer w szkolnym slangu oznacza�o jak�kolwiek gr�. Ducker to by�op�ywanie, za to� przez przekor� � short ducker oznacza�o bieg prze�ajowy,� Gram w krykieta, sir � zadeklarowa�.� Jeste� Irlandczykiem, O�Sullivan, prawda? Wymie� wi�c nazwiska trzech s�awnychirlandzkich graczy w krykieta. I nie musisz nazywa� mnie �sir�. Zwracasz si� takdo nauczycieli itylko wtedy, gdy rozmawiasz z nimi bezpo�rednio. Za ich plecami mo�esz nazywa�ich, jakzechcesz.Kieran zaczerwieni� si�. By� niski, jak na sw�j wiek, k�dzierzawy, mia� obsypan�piegaminasad� nosa i zielone, jak jego matka, oczy; zielone niczym kulki do gry wmarbles, kolorumorskiej toni. By� stypendyst�.� Chyba nie znam �adnych irlandzkich krykiecist�w � przyzna� si�.� W�a�nie � powiedzia� Marker. � A co my�lisz o po�wiczeniu krykieta dzi� popo�udniu?� Dobrze � odpar� Kieran. Ju� t�skni� za domem. Matka odprowadzi�a go nalotnisko wShannon i macha�a dop�ty, dop�ki autobus lotniskowy nie znikn�� za rogiemterminalu Macha�azapewne w dalszym ci�gu, mimo �e ju� jej nie widzia�. Od tej pory budzi� si�ka�dego ranka ze�ci�ni�tym gard�em i niezale�nie od tego, ile razy prze�yka� �lin�, czu� w�ze� wprze�yku.Siedz�c w samolocie zamkn�� oczy, przypominaj�c sobie zapach perfum matki iu�cisk jejramion; matki, w p�aszczu koloru wielb��dziej we�ny ze sklepu Marks & Spencer,siwiej�cej naskroniach z powodu stresu.� Przypuszczam, �e masz jaki� sprz�t do krykieta? � zapyta� go Marker.� Tak, sir � odpowiedzia� Kieran i wyci�gn�� z kufra bia�y sweter do krykieta, zwyci�ciemw kszta�cie litery V i z kolorami szko�y wok� szyi.Marker spogl�da� przez okno na po�o�ony trzy pi�tra ni�ej yarder, gdzie cz��ch�opc�wkopa�a ju� pi�k�. Odwr�ci� si� � z b�yszcz�cymi w s�o�cu w�osami wygl�da� jakm�ody b�g.U�miechn�� si� spojrza� z niedowierzaniem.� Co to jest?Zn�w ten w�ze�, niemo�liwy do prze�kni�cia.� To jest m�j sweter do krykieta, sir.Marker wybuchn�� pot�nym �miechem.� To jest tw�j sweter do krykieta? Nigdy nie widzia�em czego� podobnego! Bo�e,co mu si�sta�o?Smiech zwr�ci� uwag� dw�ch lub trzech starszych ch�opc�w, przechodz�cychkorytarzem.Wpadli do pokoju i r�wnie� wybuchn�li �miechem.� To nie jest sweter do krykieta! To str�j jaskiniowca!� B�dziesz w tym wygl�da� jak yeti!Kieran przyciska� sweter do siebie i �zy zakr�ci�y mu si� w oczach.� Mamy niedu�o pieni�dzy, sir. Babcia O�Sullivan zrobi�a mi go na drutach,wed�ug szkolnejfotografii.Marker �mia� si� tak, �e twarz zrobi�a mu si� szkar�atna, a �zy la�y si� popoliczkach. Innich�opcy wrzeszczeli, ryczeli kopali wyk�adane boazeri� �ciany korytarza. Kieranusiad� na ��ku izagryz� wargi, �eby powstrzyma� si� od p�aczu; sk��biony sweter le�a� na jegokolanach.Babcia O�Sullivan by�a z niego taka dumna. Uca�owa�a Kierana na po�egnanie ipowiedzia�a:�Jedziesz do takiej eleganckiej szko�y, Kieranie! Kto by to pomy�la�? Wierz mi,b�dziesznajbardziej szykownym ch�opcem na boisku krykietowym�.Marker wkr�tce zapomnia� o swetrze. Jako wynios�y sz�stoklasista by� ponadtakimisprawami. Ale nie Mikrusy. Najgorszym z nich okaza� si� Benson, �niady ch�opiecmaj�cy grub�szyj�, czarne kr�cone w�osy, czarny jedwabisty w�sik i tr�dzik. Benson by�najm�odszym synemw rodzinie Benson Camping Supplies. Jego brat zosta� prefektem szko�y ikapitanem dru�ynysquasha, ojciec za� je�dzi� br�zowym samochodem marki Bentley Continental R iwp�aca�wysokie kwoty na fundusz szko�y w Heaton. Funkcj� matki Bensona spe�nia�a jegomacocha,trzecia �ona ojca � m�oda, mocno opalona blondynka, nosz�ca kr�tkie sukienki w�ywychzielonych kolorach. Benson nazywa� j� �Patyczakiem�.Kieran nie m�g� si� nadziwi� temu, �e Benson nie martwi� si� z powodu rozwod�wojca. Dwarozwody! Mo�e da si� do tego przyzwyczai�. Rozw�d jego w�asnych rodzic�w by� jakp�kni�cieszk�a. Zdarzy�o si� tyle sprzeczek, tyle krzyk�w, a potem d�ugie nudne godziny wprzesi�kni�tych zapachem starych czasopism poczekalniach doradc�w prawnych, przyakompaniamencie deszczu dzwoni�cego o szyby. Przypomnia� sobie g�os ojcawypowiadaj�cegoz niezmienn� dum� te s�owa, gorsze ni� wyrok �mierci: �Masz szcz�cie, Kieranie.Zdoby�e�stypendium w Heaton�.Siedzia� teraz, w gor�ce lipcowe popo�udnie, na g�rnej galerii pawilonukrykietowego,s�uchaj�c dalekich odg�os�w spotkania Pierwszej Jedenastki z dru�yn� MiltonCollege, marz�c irozmy�laj�c, czekaj�c na wydarzenia nast�pnych godzin. Przez �wietlik wlecia�aosa, zatoczy�akilka kr�g�w i wylecia�a.Wyj�� z kieszeni ostatni list od matki. Napisany by� na bladoniebieskim papierzeBasildonBond, pokrytym klejem kauczukowym w g�rnej cz�ci ka�dego arkusza. Nie by�podobny doozdobnych arkuszy papieru listowego, nosz�cych nazwy dom�w w rodzaju: TheCedars,Crowhurst Lodge lub Amherst, kt�rych u�ywa�y matki wszystkich jego koleg�w.M�j drogi Kieranie, tak za tob� t�skni�. Chodz� codziennie do twojej sypialni i�ciel� l�ko, woczekiwaniu na dzie�, w kt�rym przyjedziesz. Jestem pewna, �e zaprzyja�ni�e� si�z wielomakolegami. Rufus przesyla ci �hau�.Z�o�y� list i wsun�� z powrotem do kieszeni. Promienie s�o�ca przesuwa�y si�wzd�u�pawilonu krykietowego, a� o�wietli�y wysok� gablot�, kt�ra sta�a w samym �rodkuprawej�ciany. Wewn�trz gabloty znajdowa�y si�: kij krykietowy, para zu�ytychochraniaczy, parastaro�wieckich r�kawic gracza wychwytuj�cego pi�k�, sp�owia�y blezer w czarno�bia�e pasy,krawat Pierwszej Jedenastki i czarna, ozdobiona chwastami czapka.Kieran wsta�, podszed� do gabloty i zajrza� do �rodka. Zagl�da� do niej prawiecodziennie,poniewa� zawsze przychodzi� tu po lekcjach, kryj�c si� przed Bensonem i tamtymi.Odrabia�tutaj lekcje, jad� jab�ka i batony Driftera, a czasem nawet usypia�. By�o tojedyne miejsce wszkole, gdzie czu� si� pewnie i bezpiecznie.W tylnej cz�ci gabloty sta�a oprawiona w d�bowe ramki fotografa J.R.E.Ponsforda, kapitanaszkolnej dru�yny krykieta w latach 1931�36. W 1935 roku by� najlepszym batsmanemwszystkich szk� prywatnych. Przystojny, u�miechni�ty ch�opak o ciemnych,zaczesanych doty�u w�osach i weso�ych oczach. Kieranowi spodoba� si� od pierwszego spojrzenia.By�u�miechni�ty. Nie nazywa� Kierana �Babci� O Sullivan�, jak robili to innich�opcy. Nie krad� mus�odyczy, nie polewa� atramentem jego zeszyt�w i nie rzuca� jego r�cznika wb�oto.Z powodu Ponsforda Kieran nigdy nie p�aka�.Popo�udnie powoli przemija�o. Kieran usiad� w rogu i wyj�� wieczne pi�ro orazblok listowy,kupiony przez matk� w domu towarowym. Pisa� do niej prawie codziennie.Droga Mamo, t�skni� do domu, chocia� jestem pewny, �e si� przyzwyczaj�. Gramsporo wkrykieta, a nauczyciel matematyki, pan Barnett, jest mi�y. Jedzenie nie jestdobre, dostali�myostatnio �ylast� mielonk�, ale mam mas� s�odyczy, wi�c si� nie martw.Najgorsza by�a samotno��.Spojrza� jeszcze raz na oz�ocon� s�o�cem gablot� w pawilonie krykietowym, apotem swoimnajstaranniejszym pismem uzupe�ni�:Droga Mamo, mam przyjaciela z sz�stej klasy, nazywa si� Ponsford. Jest dla mniebardzomi�y i zabiera mnie na �wiczenie krykietowe. Jest najlepszym batsmanem w szkole.Nigdy mi niedokucza i nie pozwala na to, �eby inni mi dokuczali, nawet wtedy gdy wymy�laj�mi odIrlandczyk�w albo �miej� si�, �e mam sweter do krykieta zrobiony przez babci�.Jest mi tu teraz dobrze, wi�c nie musisz si� martwi�. Ponsford �wiczy ze mn� cowiecz�r, imam nadziej�, �e dostan� si� do dru�yny krykietowej junior�w. Musz� teraz ju�i��, bo Ponsfordzabiera mnie do miasta na podwieczorek.Z�o�y� list kilkakrotnie. Po napisaniu go poczu� si� lepiej, bo wiedzia�, �ejego matka tak�epoczuje ulg�. Mia� pewno��, �e Ponsford by�by w�a�nie taki: szlachetny, uprzejmyi opieku�czy.Wyobrazi� sobie, jak obaj schodz� ze wzg�rza, z r�kami w kieszeniach, gaw�dz�c okrykiecie i otym, co zjedz� na podwieczorek. By� taki lokal, nazywany �Cafe Cafe�, o kt�rymopowiada�ywszystkie Mikrusy. Ich rodzice, przyje�d�aj�cy podczas weekend�w, zabierali jetam na lunch, aczasem nawet pozwalali napi� si� piwa.Po�o�y� si� na pod�odze i opar� g�ow� na zwini�tym blezerze. On rzuca� pi�k�,Ponsford broni�bramki. S�o�ce zachodzi�o nad d�bami, popo�udniowe powietrze roi�o si� odowad�w.�Dobrze, O�Sullivan, to by�a demoluj�ca pi�ka!�Zasn��. Jego zamkni�te powieki drga�y, kciuk posuwa� si� w stron� ust, ale niessa� go.Przesta� ssa� kciuk, kiedy mia� trzy lata.Nagle si� obudzi�. Pawilon krykietowy by� pogr��ony w mroku.Wsta� i zwracaj�c przegub r�ki w stron� okna, pr�bowa� zobaczy�, kt�ra godzina.Chryste! Zapi�� dziesi�ta! To znaczy�o, �e straci� kolacj� i trening krykieta, cza... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Wątki
|