, J. A. Malec - Jun, E-Book, pobierz pdf 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->J. A. MalecJUN© Copyright by J. A. Malec & e-bookowoGrafika na okładce: shutterstockProjekt okładki: e-bookowoKorekta: Katarzyna Wróbel, Patrycja ŻurekISBN 978-83-7859-480-2Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowowww.e-bookowo.plKontakt: wydawnictwo@e-bookowo.plWszelkie prawa zastrzeżone.Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całościbez zgody wydawcy zabronioneWydanie I 2015Konwersja do epub A3M Agencja InternetowaSpis treści1234567891011121314151Jestem Jun, prawie trzydziestolatka, okrągła, wszystkiego we mnie za dużo(łącznie z za długim jęzorem) i jestem samotna. A teraz do tego całego bagna,jakim jest moje życie, doszły kłopoty. Cóż, jak wspominałam, czasami najpierw cośpowiem nim pomyślę. W tej chwili wiszę jakieś pół metra nad ziemią, przyszpilonado ściany (dzięki Bogu za ramiona, a nie szyję, ale i tak będę miała mnóstwosiniaków, jak z tego wyjdę – jeśli z tego wyjdę)przez dupka, któremu ocaliłambrata. Cóż, poniekąd.Ale może od początku.Miesiąc wcześniej, czwartek– Eve, słuchaj, faceci nie spadają tak po prostu z nieba, a zresztą nawet taki bymnie nie chciał. Proszę cię. Mam sporą nadwagę i trzydzieści lat, a to o połowę zadużo, by się za mną oglądać.– Głupia jesteś – powiedziała. – Po trzydziestce życie się zaczyna.– Ta… i mówi to dwudziestotrzyletnia kobieta. – Sarkazm to moje drugie imię.– Tak i nie mogę się doczekać trzydziestki, wtedy faceci zaczynają traktowaćkobiety poważnie.– Buahaha, tak? Gdzie się naczytałaś takich bzdur? Jeszcze nie spotkałam faceta,który by był poważny, niezależnie od wieku.– Jesteś pesymistką i tyle. Mówię ci, że na ciebie też w końcu spadnie zasłonamiłości, tylko nie zapomnij wtedy o mnie. – Ależ z niej romantyczka.– OK, OK, niech ci będzie, zakończmy ten nudny temat. Muszę lecieć, bo jakznowu się spóźnię do pracy, w końcu mnie wyleją.– Mówisz tak za każdym razem, a jeszcze nic ci nie zrobili. Szefuncio cały czassię do ciebie ślini, więc nie sądzę, żeby zrobił sobie krzywdę i cię wyrzucił.– On się ślini na widok każdej. Jest obleśny. – Aż przeszedł mnie dreszcz. – Nieprzypominaj mi.Eve zaśmiała się, widząc moją minę.– Miłej pracy, skarbie, widzimy się w sobotę – rzuciła z głupim uśmieszkiem na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl